Humor o Egipcie

Nagroda Darwina

Sześć osób utopiło się próbując uratować kurę, która wpadła do studni. Zdarzenie to miało miejsce w Nazlat Imara, 370 km na południe od Kairu. Pierwszy wskoczył do dwudziestometrowej studni osiemnastoletni rolnik. Podziemny prąd wciągnął go pod wodę i rolnik utonął. Według policji jego siostra i dwaj bracia, którzy również nie potrafili dobrze pływać, wskakiwali kolejno do studni, by mu pomóc, i także tonęli. Po nich z pomocą pośpieszyli dwaj starsi chłopi, ale i oni utonęli. Policja wydobyła ze studni 6 ciał oraz kurę, która przeżyła.

Dowcipy

Faraon zwraca się do arcykapłana:
– Jak się czuje moja święta papuga?
– Została pożarta, faraonie.
– A mój święty kot?
– Też został pożarty.
– A moja święta krowa?
– Też została pożarta.
– Kto ich wszystkich pożarł?
– Pożarł je twój święty krokodyl, faraonie.
– A jak się czuje mój święty krokodyl?
– Zdechł z przeżarcia…

Po egipskim muzeum przewodnik oprowadza grupę turystów z Polski.
– To jest syn faraona, to żona faraona, tam leży brat faraona, a to mumia faraona.
– Przepraszam – przerywa mu blondynka – a w jaki sposób z faraonem była spokrewniona ta mumia?

Name?
– Adu Dalah Serafi
– Sex?
– Four times a week
– No, no, no… male or female?
– Male, female… sometimes camel…

Na pustyni wyczerpany turysta pyta Beduina:
– Jak dojść do Kairu?
– Cały czas prosto, a w czwartek w prawo

Muhammed był znanym ekspertem od dywanów. Jego przyjaciel poprosił go raz, aby mu wycenił starożytne dywany w jego sklepie. Za każdy dywan będzie fundował Muhammedowi wódkę. Muhammed dotyka pierwszego dywanu, zamyka oczy i mówi:
– Perski, XVI wiek, 4000 dolarów – po czym wypija wódkę.
Dotyka drugiego dywanu:
– Syjamski, rzadki okaz, V wiek, 12000 dolarów…
Na drugi dzień budzi się Muhammed w domu – cały poobijany, z podpuchniętym okiem i pyta żony:
– Kochanie, co się wczoraj ze mną stało?
Na to żona:
– To, że wczoraj wróciłeś do domu pijany jak wieprz – w porządku, to, że zapaskudziłeś cały przedpokój – w porządku, to, że załatwiłeś się do umywalki – jeszcze ok, ale kiedy się koło mnie położyłeś, dotknąłeś moich pośladków i wymamrotałeś „stara mata kokosowa, 5 centów” – to już nie wytrzymałam…

Szczyt prostytucji: Puszczać się na Saharze za garść piasku

Przed tronem faraona staje dwóch dobrze zbudowanych wojowników, niosących na plecach ogromną kamienną tablicę z wyrytymi na niej hieroglifami. Jeden z nich oznajmia.
Faraonie! Król Babilonü przysyła ci pocztówkę z wczasów z Mezopotamii!

Faraon Ramzes XII uczy swego syna sztuki dowodzenia
– Wyobraź sobie: z jednej strony pędzi na ciebie oddział Asyryjczyków z oszczepami, a z drugiej stado lwów. Co byś zrobił w tym momencie?
– Wstydzę się powiedzieć, ojcze …

– Jak brzmi czas przyszły od słowa faraon?
– Mumia.

Maliniak zawsze przechwalał się kumplom z pracy jaki to z niego światowy
człowiek. Popisywał się, że zna różnych sławnych ludzi. Nikt mu oczywiście nie
wierzył, ale pewnego razu przyjechał do ich zakładu Wałęsa. Idzie przez teren
fabryki, aż tu nagle zobaczył Maliniaka. Zamachał do niego, wyściskali się,
wycałowali. Potem zamknęli się w pokoju i obalili parę piw. Chłopaków trochę to
zbiło z tropu, ale dalej nie wierzą we wszystko co gada Maliniak. Pewnego razu
do Polski przyjechał Bush. Wszyscy stoją na ulicy, machają chorągiewkami.
Jedzie samochód Busha i nagle zatrzymuje się. Wysiada Bush i żona, podchodzą do
Maliniaka, ściskają się jak starzy znajomi, wspominają jakieś stare dzieje, w
końcu zapraszają go do limuzyny i odjeżdżają na bankiet. No to już zupełnie
przyłamało kumpli Maliniaka, ale dalej nie do końca mu wierzą. Aż pewnego razu
pojechali wszyscy z wycieczką do Rzymu, zobaczyć papieża. Stoją na placu św.
Piotra i nagle Maliniak mówi.
– Ciągle mi nie wierzycie, to ja wam pokażę. Za chwilę wyjdę razem z papieżem
na balkon błogosławić tłum na placu.
– Eee, zalewasz Maliniak.
– No to zobaczycie..
I faktycznie poszedł gdzieś, a za chwilę patrzą, a na balkonie pojawia się
papież i Maliniak. To już całkiem ich zgasiło, stoją i nic nie mówią. W pewnej
chwili podchodzi do nich wycieczka Arabów i przewodnik pyta łamaną
angielszczyzną:
– Excuse me, panowie, czy mogłybyszcie nam powiedzecz, czo to za faczet w
białym kitlu sztoi na balkonie z Maliniakiem?

Jedzie Arab na wielbłądzie przez pustynię, upał, Arab ledwo żyje, wielbłąd
ledwo żyje.
Nagle – bzzzzz – przemknął obok motocyklista i znikł na horyzoncie.
Arab doczłapał do oazy i padł przy studni. Obok padł wielbłąd. Podchodzi
motocyklista i mówi:
– słuchaj stary, ty chyba nie wiesz, jak sobie radzić w taki upał. Jedziesz ZA
WOLNO i dlatego ci tak gorąco. Ja jadę szybko i pęd powietrza mnie chłodzi.
Prosta zasada – im szybciej jedziesz, tym ci chłodniej, Wypróbuj.
Arab pomyślał, pomyślał, napoił wielbłąda, wyprowadził na skraj oazy, wskoczył
na niego i puścił się galopem przed siebie.
Po dzisięciu kilometrach biegu wielbłąd się przwrócił. Arab zlazł, obejrzał,
kopnął w zad – wielbład nic. Podszedł do pyska, podniósł powiekę – a tu tylko
białko błysnęło. A Aarab:
– o q….! ZAMARZŁ!

Młody wielbłąd pyta ojca – wielbłąda:
– Tato, dlaczego mamy takie brzydkie kopytka, a koniki mają takie ładne?
– Widzisz, my chodzimy w karawanie i dlatego mamy takie a nie inne kopytka,
żeby nie zakopać się po kolana w piachu.
– Tato, a dlaczego mamy taką brzydką, skudloną sierść, a koniki mają taką
śliczną, błyszczącą?
– Widzisz, my chodzimy w karawanie, a na pustyni w nocy jest -10 stopni, w
dzień +40 stopni, i taka sierść chroni nas przed takimi skokami temperatur.
– Tato, a dlaczego mamy te dwa garbu na grzbiecie, a koniki mają taki gładki?
– Widzisz, my chodzimy w karawanie i w tych garbach magazynujemy tłuszcz i
wodę, żeby nie zginąć na pustyni z głodu i pragnienia.
Na to wszystko młody wielbłąd:
– Tato a na ch.. nam to wszystko, kiedy mieszkamy w ZOO?!

W kawiarence na obrzeżach Sharm El Sheikh dwóch Arabów sączy leniwie coca colę.
Nagle widzą znajomego prowadzącego wielbłąda. Wielbłąd ma dwie nogi w gipsie,
zabandażowaną głowę i w ogóle całe ciało pokryte dziesiątkami plastrów.
– Ty – pyta jeden z Arabów – Co Ahmed zrobił z tym zwierzakiem?
– Nic. – odpowiada drugi – To jego żona uczy się kierować.

Turysta w kraju arabskim nie miał zegarka, a potrzebował stawić się na spotkanie o 12. Więc pyta araba odpoczywającego obok stojącego wielbłąda, czy nie wie, ktora godzina. Ten bierze kij i wali nim wielbłąda po jajach, po czym mówi – 10.30. Za jakiś czas turysta znowu podchodzi do tego araba i pyta, która już jest godzina, a ten znowu wali wielbłąda kijem w jaja i mówi, że 11.10. Gdy za trzecim razem turysta dowiaduje się w ten sam sposób, że jest 11.47, nie wytrzymuje i pyta
– Jak pan może stwierdzić w ten sposób, która jest godzina?
– A, bo mi jaja wielbłąda zasłaniają zegar na tamtej wieży.

Królowa Kleopatra przychodzi do kapłana-wróżbity i mówi:
Ostatnio faraon bardzo mnie zaniedbuje. Co mam robić?
– Kleopatro! Powinniście wraz z mężem rozwijać wspólne zainteresowania. Co Ramzes lubi najbardziej?
– Młode niewolnice z Asyrii…

Na lekcji plastyki nauczycielka pyta ucznia:
– Jasiu, co narysowałeś?
– Piramidę Cheopsa w czasie burzy piaskowej.
– Ale ja tu nie widzę zadnej piramidy, tylko karton pomalowany na żółto!
– Bo piramidę zasypał piasek!

Na pustyni w Afryce rozbija się samolot Jamesa Bonda. Poobijany wychodzi z
wraku, rozglada się. Zobaczył wielbłąda. Podchodzi do niego i mówi: „Hej,
ty…jestem Bond…James Bond”. A wielbłąd: „A ja jestem błąd…Wiel-błąd”

Idą dwie agrafki przez pustynie i jedna mówi:
– ciepło mi
na to druga
-to sie rozepnij

Nasredin popijając kawę ze swoimi przyjaciółmi dyskutuje o śmierci. „Kiedy
jesteś w swojej trumnie a przyjaciele i rodzina opłakują na Tobą, Co chciałbyś
od nich usłyszeć o sobie?” Pierwszy ze znajomych mówi: „Ja chciałbym usłyszeć, że byłem wielkim lekarzem swoich czasów, i bardzo rodzinnym człowiekiem.” Drugi powiada: ” Ja chciałbym usłyszeć, że byłem cudownym mężem i szkolnym nauczycielem, który wywarł ogromny wpływ na przyszłość naszych dzieci.” Kiedy przyszła kolej na Nasrudina, powiedział: „Ja chciałbym usłyszeć ich jak mówią… POPATRZ!! ON SIĘ PORUSZA!!!”

Po pustyni idzie płetwonurek ubrany w akwalung, płetwy, żar leje się z nieba.
Spotyka Araba na wielbłądzie:
– Przepraszam, do morza daleko?
– Ponad 200 km – mówi Arab.
– No, ładnie, ale plażę to żeście odpierniczyli!